Z lekkim rozbawieniem śledzę aferę jaka zrodziła się po wypowiedzi Schetyny, że Tusk będzie prezydentem i jednocześnie szefem partii. Od początku to wyglądało na szyte grubymi nićmi na krój prezydenta Kaczyńskiego. Co prawda myślałem, że haka połknie raczej Jarosław, ale to sam Lech zabrał w tej sprawie głos:
"Konstytucyjnie dyskusyjne jest to, czy prezydent może być szefem partii, ze względu na to, że przepis konstytucji mówi, że prezydent nie może pełnić innej funkcji. Powstaje pytanie, czy to idzie tylko o funkcję państwową, czy także funkcję szefa partii politycznej" - powiedział prezydent. Lech Kaczyński przypomniał, że gdy został prezydentem wystąpił z Prawa i Sprawiedliwości. Dodał, że to Aleksander Kwaśniewski wprowadził zwyczaj, iż prezydent jest bezpartyjny.”Za Puls Biznesu/PAP15.06.2009
Oczywiście sobotnie stwierdzenie Schetyny było prowokacją wyciągniętą przez PO gdy w pamięci wyborców na świeżo stoi obraz prezydenta Lecha Kaczyńskiego w towarzystwie kandydatów na europosłów podczas lokalnych spotkań przed ostatnimi wyborami. PO powiedziało A, PiS (również ustami Lecha Kaczyńskiego) ale ipolitycyz innych partii w tym PO (Palikot: Niech Schetyna lepiej nie żartuje) – powiedzieli B. Polacy w sondażu powiedzieli C (sondaż dla rzepy – 60 % Polaków jest na NIE). To teraz czekmy, aż premier Tusk postawi kropkę nad i mówiąc, że w przeciwieństwie do Kaczyńskiego on nie zamieża być partyjnym prezydentem...
Będzie koniec spektaklu. Ale czy tylko o to chodziło?
Debatują wszyscy o tym, czy Tusk jak już będzie prezydentem może być też szefem partii, czy jest to zgodne z konstytucją, obyczajami... Czy może powinien zostać tylko prezydentem, nie piastując żadnych innych funkcji. Do debaty czy preydent Tusk powinien zostać szefem PO włączył się nawet sam prezydent Kaczyński.
Halo!!! Zaraz, coś mi tu nie pasuje...
Czy ktoś (łącznie z obecnym prezydentem) w ogóle jeszcze bierze pod uwagę taką opcję, że Tusku może nie zostać tym prezydentem????
